autor:
nazwa/adres bloga:
data utworzenia:
2010-07-19
blog czytało: 503080
wpisów: 61
komentarzy: 123
budynek:
wolnostojący, piętrowy bez piwnicy
technologia
technologia murowana pustaki ceramiczne
miejsce budowy:
aglomeracja łódzka
opis:
odbicie lustrzane
|
|
- Całe gówno do naszego brzegu płynie - mawia ciocia Jadzia, dumając nad swoim losem, zupełnie jakby 10. piętro, które zamieszkuje, znajdowało się w strefie zagrożenia "wybiciem". Ot, życiowe paradoksy. Co innego na poziomie "zero". Górą, ku brzegowi pucharu zmierzał crème de la crème, dołem zaś - jak wyraził się fachowiec - "martwy osad czynny", a precyzyjniej "nieczynny". Zacznijmy jednak od początku... Wszystko zaczyna się w toalecie. Kanały wentylacyjne odbierają Soir de Paris, le fumier zmierza natomiast rurą PCV dołem ku pełnobiologicznej oczyszczalni ścieków. Pierwsza komora, druga komora, trzecia... i na końcu kolejne PCV fi 110, którą szara woda trzeciej klasy czystości ciurkającym potockiem zawija do studni chłonnej. Minęły ledwo dwa lata, jak studnia przestała być chłonna, a tym samym zmusiła managera projektu, by z gracją weneckiego gondoliera zapuszczał wąż w jej głąb i pomrukując "Ramona, jak słodko imię twoje brzmi" kolejny raz odpompowywał jej niechłonną czeluść. Nieodpompowanie skutkuje "cofką", zalaniem kolejnych komór oczyszczalni, połączeniem się "czynników", następnie wzrostem poziomu... I tak znów wracamy w formie płynnej rurami do wyżej wymienionej toalety. Nauka z tego przypadku oczywista: pańskie oko konia tuczy. O ile oczyszczalnia montowana była pod nadzorem, o tyle studnia chłonna już nie. Na dno wykopu poszły kamienie, potem dreny i pokrywa z otworem. Na to wszystko 130 cm ziemi. Schowane, cisza spokój... Nikt nie widzi, nikt nie słyszy. Kiedy poziom płynów w oczyszczalni dramatycznie wzrósł, "pochłaniacz" należało odkopać. A tam same niespodzianki: Mieniący się tęczowo szaro-czarny szlam wskazywał na biologiczną nadaktywność patogenów, a kiedy wokół szpadla zaczęła owijać się folia, ekscytacja rosła. Raport taktyczny: wykonawca przykrył właz deskami. Wspaniałomyślnie owinął je folią, którą wcześniej zawinięte były pustaki. Ot, taka nowa technologia. Ekologiczna, z wykorzystaniem śmieci, co znamy z pokazów mody. Czy awarią zajął się wykonawca? Nie. Po kilku telefonach przepadł, jak kamień w... szambo. Nauka z tego idzie taka, że jeśli już wdepniesz w gówno, to wykorzystaj to jako okazję, żeby się nauczyć dobrze czyścić buty, by - poetycko rzecz ujmując - znów w życiu nie stać się uczestnikiem bitwy pod Grunwaldem w multipleksie własnego reaktora biologicznego. A tymczasem studnia chłonna zyskała przykryty kominek, przez który na bieżąco dokonuje się inspekcji jej wypełnienia i odpompowuje niewchłoniętą nadwyżkę. A dlaczego studnia się zamuliła? Hmm... Lepiej odpompujmy: "Ramona, jak słodko...".
*** "Artysta ma prawo do tego, żeby się złajdaczyć, po to żeby uruchomić proces twórczy. Z tego złajdaczenia wyjdzie wielkie dzieło..." - rzekł onegdaj Krzysztof Kłopotowski i słuszności odmówić mu nie można. Proces twórczy wymaga wszak destylatów*, nawet jeśli jest się artystą więźb, dachówek i ciesiółki. Każdy klinc, hufnal, gwóźdź, zastrzał, precyzyjny ruch piły spalinowej jak kania dżdżu łaknie pangalaktycznego gardłogrzotu. Wiosna za pasem, manager projektu kolejny raz wygrabia obejście i nie może się nadziwić, że wciąż po krzakach odnajduje odpady szklane, o pojemności 0,33L. Pietrze Drogi, Pawle Szanowny, mistrzowie nad mistrze! Dopieszczając dach jakże mocno musieliście wchodzić na orbitę, skoro grawitacja was nie brała i cudem nie zjechaliście na ziemię po 45 stopniach nachylenia połaci. --- *Wpis jest zgodny z Ustawą o wychowaniu w trzeźwości. 12.02.2014, 22:03
Tytuł: Jak zwykle dowcipne i... z życia wzięte
Warto było czekać prawie rok na taki wpis :) 13.02.2014, 10:37
Tytuł: Wszelki duch!
Jakże miło czytać Kolegę, znak to, że dziura w sypialnianym firnamencie nie okazała się z kategorii tych czarnych, które wciągnąwszy obiekt materialny, dematerializują jego jestestwo. Może jakieś bardziej przyziemne refleksje (koszty, remonty, potencjalne poprawki) po kolejnym roku zamieszkiwania? I ja dołączam do delikatnej aluzji DDC - warto czekać rok na wpis, byle wniósł coś nowego do blogowej skarbnicy wiedzy budowlano-wszelakiej. Czekamy! 13.02.2014, 12:26
Tytuł: 0,33
Odpady szklane o poj. 0,33 nie kojarzą mi się ani kosmicznie ani orbitalnie , a już na pewno - absolutnie nie z destylatami..? ekhm ...soczek czy zapożyczanie naczyń od małoletnich w celu wygodnego użytkowania na wysokościach ? ;-) architekt_dls 13.02.2014, 14:23
Tytuł: "bażant"
hah, no tak, widać, że ekipa pracowała :) W projekcie \"Bażant\" bardzo podoba mi się garaż, w połączeniu z całością, dom idealny.
- Te... Pani patrzy... Już mieszkajo... - Pani... No jak sie mo pieniondze, to rok i sie mieszko.
Zasłyszawszy zza własnej bramy tej treści rozmowę manager projektu skonkludował, że jak "sie mo, to i sie mieszko, a nawet Mieszko I", a jak się ma łeb na karku to dopiero sie mieszko! ...w pachnącym nowością socjalnym bloku, który jedyne co generuje, to miesięczny czynsz, a reszta - hulaj dusza! Żadnych problemów!
Łańcuchy zamiast rynien sprawdzają się w domach bez dzieci. Tam gdzie osobniki tego gatunku występują łańcuchy są wiecznie "dyndane" i przesuwane w lewo i w prawo, przez co woda płynie jak przy przeroście prostaty - niekoniecznie tam, gdzie trzeba. Jak się jednak "mieszko" w Bażancie, nie tylko zostaje się obłożonym srogim podatkiem, ale też należy wiecznie przypominać Najlepszej Gminie w Polsce (NGwP), że ów haracz, który pobiera od managera za zajęcie pasa ruchu nad samodzielnie przez niego wybudowanym wodociągiem, to sprawa już nieaktualna! Owa rura już dawno została oddana NGwP na własność i jedyne co miastu się należy to 10zł za przyłącze leżące w miejskim gruncie, a nie 140zł (za całą nitkę wodociągu). Tak, tak... To jedno z niewielu miast, które pobiera opłatę za dwa, trzy metry rurki z wodą łaczącej magistralę wodociągową z licznikiem odbiorcy. Sprawa już rok temu obiła się o księgową, która nakazem skarbowo-jakimśtam została zobowiązana do potrącenia z managerowej wypłaty stosownej sumy. Summa summarum to jednak nie manager wyszedł na głupka. W rewanżu złożył w NGwP wniosek o zwrot pobranego w postępowaniu skarbowym haraczu i wkrótce ma otrzymać zwrot, wszak wodociąg już oddał komu trzeba. To, że ciepło ucieka przez kominki, to mało powiedziane. Ono... Bardzo ucieka. Gdyby manager projektu podpiął wszystkie pomieszczenia pod owe wentylacje tak, jak chcą tego przepisy i projektant, zimową porą wciągnęłoby go w anemostat razem z kapciami i psem. Standardowy człek, co "mo piniondze" zanim zacznie budować zastanawia się jednak usilnie, czy owych pieniędzy ma aż tyle, by Bażanta utrzymać w cieple i suchości. Ano być może będzie w stanie, o ile... ów geld będzie mieć. I nie że, się pożyczyło "Maliniakowi, Maliniak Rajtmanowi, Rajtman Gutmanowi, Gutman pożyczył panu, a pan mnie, nikt ich nie wydał, bo każdy drugiemu pożyczył i nikt ich nie ma". Konkretną gotówkę trza mieć w ręku, bo jak nie tu się wyda, to tam. Przykład ogrzewanie: październik-grudzień: ogrzewanie kominkiem z DGP, drewno z własnych zasobów, ok. 2,5 mp, wartości min. 600zł. styczeń-marzec: ogrzewanie gazem ziemnym, kocioł kondensacyjny, od święta kominek. Koszt ogrzewania cwu, co + kuchnia ok. 450-500zł/miesiąc (bez grzania, tylko sprawy kuchenno-higieniczne do 150zł). Na termometrze 22-23 st. C, ze wspomożeniem kominka 26st.! Wniosek: Według wszelkiej maści mędroli ogrzewanie drewnem to TAŃSZY sposób ogrzewania, ogrzewanie gazem, to swego rodzaju luksus. Praktyka pokazuje, że informacja ta nie do końca są ścisła. Jeśli metr najtańszego drewna kosztuje 200zł/mp i taka ilość starcza ponoć na miesiąc, to cóż przy tym ok. ww kwota za gaz (ziemny!) na grzanie wszystkie, łacznie z kotletami na obiad. Przy pierwszym śniegu wyszło szydło z wora, czyli nieszczelności między ścianami szczytowymi a połacią dachu. Pianka montażowa załatwiła sprawę. Uprzedzając pretensje, że manager projektu nie wysila się zbytnio i nie uzewnętrznia w blogu, ten sam manager informuje, że do pisania o niczym są blogi na Onecie, Gazecie, czy u Lisa, natomiast mojdomdlaciebie.pl wymaga konkretów, których wciąż jak na lekarstwo, wszak nawet w detale mattisowy Bażant nie został jeszcze wyposażony. Co więcej manager projektu czuje się taki malutki, kiedy wchodzi do marketu budowlanego i na oślep kupuje kolejne sto gniazdek elektrycznych po 7,50, a obok widzi wyfutrzonych inwestorów ze znawstwem analizujących każde załamanie na "dyzajnerskich" włącznikach do światła. Ma jednak satysfakcję, kiedy pomyśli, jak czuć się będą ci eksperci, kiedy przyjdzie im te cuda wzornictwa montować w ścianie. Nic tylko się powiesić. Współczesne wzornictwo zabiło funkcjonalność: *** 31.03.2013, 08:59
Tytuł: Ciepło
Cóż Ci moge podpowiedzieć , czy doradzić. Moje koszty utrzymania domu to zapłata do Tauronu 440 co 2 miesiące. Czy to dużo czy mało? Biorąc pod uwagę że w tym są wszystkie koszty związane z ogrzewaniem , ciepłą wodą i oświetleniem to chyba raczej niewiele. 31.03.2013, 14:10
Tytuł: ***
Rzeczywiście, Tauron na Tobie nie zarobi... Wynik jest świetny. Szacuję jednak, że biorąc pod uwagę koszta instalacji i nieco innych technologii, jakie zostały zastosowane w Sójce, Twoje koszta zbliżyłby się do moich (nie przekroczyły, ale zbliżyły!). O czystym zysku będzie można mówić dopiero za jakieś 7 lat. ...a może to Tauron taki tani? ;-) 31.03.2013, 16:43
Tytuł: Dola inwestora
Skąd ja to znam ... Kasa, kasa, kasa. Mieszkamy równiutki rok i wciąż coś dokańczamy, nie tylko ze względów wiadomych ale i z braku inspiracji. Ja: zrób coś wreszcie z tą dziurą nad łóżkiem (przerwa między ścianą a legarem, oczekująca na listwę z oświetleniem), on: ciągle nie mam koncepcji, ja: ale mnie to do szału doprowadza, on: nie leje, nie wieje, a byle czego nie zrobię... Co do wiania, to wiem, o czym piszesz, nam budowlańcy po zapoznaniu się projektem powiedzieli, że \"jeża na dachu nie zrobią\" i pominęli zbędne, ich zdaniem, kominki wentylacyjne. Ale kiej u nos holny, to w dolnej łazience wyje w kominku jak potępieńcy w czeluściach piekielnych i też chce z kapci wyrwać. Jestem zwolenniczką ekogroszku, po podsumowaniu 1 roku grzania non-stop + woda poza sezonem (kocioł pracuje cały czas, latem garstkę węgla na dobę zużywa), wynik - 3 tony, t.j. 2000 zł. A w styczniu 2012 mieliśmy 2 tygodnie tęgiego mrozu, rekord -32... Wiadomo, że pompy pobierają prąd, więc dla dokładnego obrazu trzeba by było zsumować roczne koszty wszelkich mediów, potem pomnożyć, wydzielić, spierwiastkować:) Ale, jak by nie było, mieszkanie we WŁASNYM domu to jest coś, co tygryski lubią najbardziej! Tygrysice też. A nawet oślice:P 01.04.2013, 18:52
Tytuł: Każdy ma swój wrzód
Ha! Wiem, o którą belkę chodzi! Ale cóż tam Twoja sypialniana belka przy naszej sypialnianej dziurze w suficie? My mamy piękny, awangardowy, stylowy otwór w gips-kartonie, idealnie w zasięgu wzroku, pochodzący jeszcze z czasów, kiedy na strychu nie było podłogi i łatwo można było "od góry" wdepnąć w sufit sypialni. I tak jest sobie ta dziura i za nic w świecie nie chce mi się jej ruszać. Podobno interesuje się nią muzeum sztuki nowoczesnej w Nowym Jorku, czy jakiś tam inny Gugenheim... A wracając do murłat, nasze musiały być szybko zaizolowane i zabudowane, bo ich wypaśne końcówki wystają na zewnątrz budynku. Z tego powodu wędrowało po nich zimno do środka. Zresztą i tak jeszcze trochę ciągnie po ściankach kolankowych, co czuć pod gniazdkami elektrycznymi! You know... Takie chłodzenie instalacji. Przypuszczam, że za chwile jakiś urzędnik wpisze takie chłodzenie do prawa budowlanego i będzie to obowiązkowe. 02.04.2013, 14:09
Tytuł: Sypialniany designe
Oj tam, nie bądźmy małostkowi - decha pozostanie dechą, czy to łata na murze, czy na podłodze:) A moją otula jeszcze folia, pomalowana na sypialniany "deser sułtana"(po naszemu brąz), co by w oczy zbytnio nie raziła... A możeś Ty moralista, co to lubi nad sobą niebo gwiaździste kontemplować? Myślę, Kolego, że gdybyśmy wzięli po pół miliona kredytu (na łepka), to domostwa nasze i otaczające je okoliczności przyrody, byłyby zrobione na tip-top a my moglibyśmy leżeć i pachnieć:P 12.04.2013, 22:56
Tytuł: Droga Anno!
Zaskakuje mnie Twój nazbyt merkantylny stosunek do życia! Milion na łebka... Wsłuchaj się w swojego proboszcza! Czy on myśli tylko o pieniądzach? Wsłuchaj się też w tego, z którym oglądasz swoja sypialnianą belkę! Czy on mówi o pieniądzach? Też nie, bo czasami nie w tym rzecz, a w chęciach..., wizji... ;-) [A w czym jeszcze rzecz, wyjaśnię w kolejnym wpisie]. 17.04.2013, 12:39
Tytuł: Projekcje astralne i wizje (...)
Drogi Kolego, jaki merkantylizm? Toż to było gdybanie w czasie przeszłym niedokonanym, którym chciałam wyrazić nasze idealistyczne, ocierające się o franciszkanizm podejście do życia - nie daliśmy zarobić zgniliźnie bankowej, biorąc kredytu najmniej, jak się dało! A to, że oglądamy belki (z perspektywy sypalnianego łoża o pieniądzach rzeczywiście rzadko się myśli), dyndające łańcuchy/żarówki tudzież inne designerskie rozwiązania, świadczyć może wyłącznie o naszej otwartości na budowlano-dekoratorskie nowinki, naturze, która każe być pod prąd lub wysokim stopniu oryginalności (bo przecież nie o tym, że nie mamy pomysłu czy zapału do skończenia roboty!). Więc piszże Kolego o wizjach, nawet tych (...), nie każże mi czekać,weźże się skup i przywołajże wenę! :PPP 17.04.2013, 12:41
Tytuł: p.s.
Myślę, że proboszczowie (proboszcze?) takimi drobnymi głów sobie nie zaprzątają! :P Największe świństwo, to wygrać konkurs, zgarnąć kasę i przestać się odzywać. Nie ma co się jednak dziwić. Wielki finał konkursu na najlepszy blog przypada w momencie wielkiego finału na budowie, kiedy to najczęściej tak zwany inwestor (czytaj: bankrut) przejmuje pałeczkę i sam bierze się do urządzania, sprzątania, przeprowadzania, a nawet re-mon-to-wa-nia. ...bo gdzież posadzkarzowi przyjdzie do głowy, żeby nie zabryzgać ścian betonem, a majstrowi od kafelków, by nie opierał ich o świeżo gipsowane połaci... Manager projektu zaapelował jednak do siebie o mobilizację i powrót do blogu (nie 'bloga', jak chce większość ludu), wszak wiadomo, że ani on sam nie zszedł z tego padołu, ani też Bażant się nie spalił. Żyje sobie ptaszyna swoim nowym życiem, manager projektu zaś jako ten lew salonowy wyleguje się na kanapie, wszak nie wziął pod uwagę przestrogi kolegów "dom pod dach, a chłop w piach". Mierzy nadciśnienie, jednocześnie pełniąc rolę maszyny wieloczynnościowej z ulubioną przez niego funkcją 'babysitter'. Bażant - choć zamieszkały - stoi więc nieco odłogiem w jesiennym błocku Powstał więc "salonik art deco", „salon hi-tech”, sypialnie, łaźnie, szwalnie, pralnie, a wnękę przeznaczoną na zabudowę commandorem, czy inną suwanką rozpiera zwana konfesjonałem neorenesansowa wielopokoleniowa szafa, która - gdyby nie panująca Manager projektu spieszy więc z odpowiedziami na najczęstsze pytania wiecznie nurtujące budujących Bażanta: Po pierwsze: czy podnosić ściankę kolankową? Można, ale maksymalnie o dwa pustaki plus wieniec. Lepsze jest wrogiem dobrego, a każde „więcej” spowoduje, że chata wyglądać będzie jak młyn, albo skład na słomę:
Po drugie: czy daszek nad wejściem wyciągnąć , podnieść, przeciągnąć...? Jasne, że nie! Nie łamać dachu, bo będzie wyglądać, jakby coś na niego spadło: Po trzecie: a może jednak ten daszek ten-tego..., kolumienki... Hę? Nie! Chatka z gankiem przykrytym tympanonem podpartym kolumnami, to zupełnie inny projekt, to nie Bażant. Dla „kolumienkowców” jest coś takiego, jeno niech sobie potem wysoki żywopłot wyhodują, co by z ulicy nie było tego widać: A tymczasem manager projektu bierze się za rozrysowywanie poręczy i poszukiwania spawacza, który za rozsądną cenę pochyli się nad łódzkim wzornictwem z lat dwudziestych: ***
12.11.2012, 13:31
Tytuł: Tłumaczenia (nie)winnego :P
Witam Szanownego, co to kasę i pochwały zgarnął i zniknął jak kamfora. Okoliczności wskazują, iż przepełniony dumą jak helowy balon Baumgartnera, wzniósł się Kolega ponad resztę nędznych Blogowiczów, których epickie szczyty kończą się na wstawieniu kilku zdjęć i opatrzeniub ich koślawym komentarzem, bez historyczno-architektonicznych dygresji, odwołań i metafor. I niech się Szanowny brakiem czasu nie zasłania, na uciemiężonego przez Lepszą Równouprawnioną nie kryguje, tylko z pociechami na ręku poćwiczy jeszcze gotowanie, pranie, sprzątanie, wkręcanie, montowanie, po fachowcach poprawianie a wieczorami Lepszej Bogatszej dogadzanie:) A prawda jest pewnie taka, że jak już się zalegnie na kanapie w salonie własnego domu, to i wiekowa szafa ani braki w wyposażeniu tudzież budowlane prowizorki, nie są w stanie zmącić radości bycia u siebie. Więc dawaj Kolego jakieś foty a nie ściemniaj, bo nie bedziem odwiedzać Twego blogU ! Amen:P 12.11.2012, 13:41
Tytuł: Nie gniewamy się:-)
Ależ nam brakowało Twoich tekstów ;-) 15.11.2012, 14:05
Tytuł: fazan
Fazan jaki jest każdy widzi...tzn każdy by widział gdybyś pokazał a nie mydlił nam oczy małoletnimi;-) Agata z Lublyna 09.12.2012, 20:15
Tytuł: A ja widziałam TEGO bażanta
Możecie mnie pytać, wszystkom widziała, wyśpiewam bez zwłoki. Najbardziej do gustu przypadły mi schodeczki spierdolniczki wiodące na strych, z wchodzenia na które wykręciłam się (choć nie bez trudu) rzekomo zbyt wąską sukienką. A poza tym, Mattisy, weszłam tu, żeby spytać, czy zastosowane w "realizacji" systemy ogrzewania są wystarczająco efektywne. To jest czy Wam pod nosem nie krzepnie na tym wygwizdowie. 17.12.2012, 13:35
Tytuł: Agata z Lublyna
Agata z Lublyna witaj na naszym blogu;-) Planujesz budowę Bażanta? Cieszymy się że Mattis dał Ci możliwość obejrzenia domku ( Mattis- dziękujemy) Pozdrawiamy W związku z powolnym posuwaniem się prac przy Maison Le Faisan Blanc, koncentracji na przyjmowaniu gości, zamiast na szpachlowaniu i malowaniu ścian i w końcu dłuższej absencji managera projektu informujemy, że kolejne braking news z placu budowy pojawią się mniej więcej za 45 dni, o ile wyżej wspomnianemu nie strzeli do głowy uzewnętrznić się wcześniej. Będzie o estetyce idiotów, pistolecie ze Stonki i zbiorowym gwałcie na modernie w kolorze yellow cab. Agata z Lublyna 16.05.2012, 20:54
Tytuł: No ale
Mnie interesuje żywo, czy Wy już się przenieśliście, czy Wam ciepło, czy Wam się w końcu Lebensraum poszerzyło. I proszę mnie pod lufą pistoletu ze stonki nie zbywać. 16.05.2012, 22:27
Tytuł: ***
Ech, zapomniałbym... Szpecyjalnie dla Pani Agaty z Lublyna będzie też o szpaku, co w kanał uderzył! Po domu w tej chwili hula wiatr przyprawiony świeżym zapachem lakieru do parkietów. Nie zmienia to jednak faktu, ze pierwsze bankieta już za nami, co naturalnie skutkowało gotowaniami, zmywaniami i szorowaniami, czyli jak w normalnym już domu. Agata z Lublyna 19.05.2012, 12:28
Tytuł: Złe przeczucie
Przeczuwam szpaka w tej historii skon. 11.09.2012, 19:55
Tytuł: **
matt, poczwal się jak się uzytkuje bażanta, czy coś byś dodał, coś ujął? może jakieś nowe fotki? 11.09.2012, 21:03
Tytuł: ***
Uroczyście przyrzekam, że się uzewnętrznię, ale wierz mi: mieszkamy od maja, a przeprowadzamy się do dziś. Jednocześnie z dzieckiem na ręku wbijam kołki w ścianę, albo maluję z potomkinią uwieszoną na nodze. W międzyczasie zaglądam dla relaksu do pracy... Krótko mówiąc - ŁATWIEJ ZBUDOWAĆ, NIŻ OSIĄŚĆ! 22.10.2012, 15:42
Tytuł: izolacja tarasu
hej, Matt powiedz jaką technologię zastosowałeś na tarasie - chodzi o izolację i czy sie sprawdza? 23.10.2012, 11:44
Tytuł: Betonem go!
Szanowna Basiu! Z tarasem nie filozofowaliśmy zbytnio, bo mamy duży zapas płytek ceramicznych do wykorzystania, jako okładzinę. Główny Wykonawca upierał się początkowo, że taras zrobimy z kostki, bo płytki odskakują, o czym pisałem w "Jednoaktówce tarasowej " (http://mattis.mojdomdlaciebie.pl/?slidStr=6#20110804222032), ale ostatecznie dałem sobie spokój i po prostu wylaliśmy betonową płytę, podmalowaną od dołu dysperbitem. Góra będzie przysmarowana "folią w płynie"., żeby czasem nie podchodziła wilgoć. Pozostaje problem wody "z nieba", ale na szczęście tylko niewielka część tarasu narażona jest na deszcz, bo resztę przykrywa szeroki okap, płytki będą więc w miarę bezpieczne. Żeby nie mieć problemu z odskakującymi płytkami, możesz na betonowej płycie ułożyć duże (4cm grubości) płyty tarasowe, betonowe lub kamienne. Nie kleisz ich - po prostu leżą przesypane piaskiem. Zwykła kostka brukowa na tarasie po prostu nie podoba mi się. Stój stoi niestabilnie, krzesła też normalnie nie postawisz na kostce. Sugerując się zdaniem wykonawcy, myślałem o tzw. płukance. Ta jest jednak zabójcza dla dziecięcych kolan, więc też odpadła. Summa summarum wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli, betonowej płyty, przykrytej ceramiką. Być może za kilka, kilkanaście lat położymy jakieś duże kamienne płyty, ale to już pieśń przyszłości. ARCHIWUM WPISÓW» 2014 listopad
» 2014 luty » 2013 marzec » 2012 listopad » 2012 maj » 2012 kwiecień » 2012 marzec » 2012 luty » 2012 styczeń » 2011 grudzień » 2011 listopad » 2011 październik » 2011 wrzesień » 2011 sierpień » 2011 lipiec » 2011 czerwiec » 2011 maj » 2011 kwiecień » 2011 marzec » 2011 luty » 2011 styczeń » 2010 grudzień » 2010 listopad |
Serwis mattis.mojdomdlaciebie.pl korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika (w szczególności z wykorzystaniem plików cookies). Zgoda wyrażona na korzystanie z tych technologii przez mattis.mojdomdlaciebie.pl lub podmioty trzecie w celach związanych ze świadczeniem usług drogą elektroniczną może w każdym momencie zostać zmodyfikowana lub odwołana w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka dotycząca cookies