autor:
nazwa/adres bloga:
data utworzenia:
2010-07-19
blog czytało: 503083
wpisów: 61
komentarzy: 123
budynek:
wolnostojący, piętrowy bez piwnicy
technologia
technologia murowana pustaki ceramiczne
miejsce budowy:
aglomeracja łódzka
opis:
odbicie lustrzane
|
|
I nastała jasność. Wątpliwej urody porothermowe ściany otrzymały jasną gipsową okładzinę, co spowodowało wystąpienie potów na zamkniętych oknach. Otwarte biorą jednak na luz i wietrzą hektolitry wody zużyte do położenia tynków. Przeciwko listopadowo-grudniowej wilgoci ruszył też ssak z rodziny krętorogich, niezwykle użyteczny przy wysysaniu wilgoci ze ścian. Koza odessała też jakieś dwie stówki z kieszeni, wszak tyle kosztuje to cudo w lokalnym 'geesie'. Ale cóż tam pieniądze przy tych wiktoriańskich nóżkach.
Salon. Widok na kuchnię. Jak twórczo wykorzystać otynkowane na gładko podciągi? *** Udało się wytłumaczyć handlowcom, że nie tylko w dębie rustykalnym można robić okna - udało się też wytłumaczyć, że na jasnej fasadzie "tradycyjna polska deboworustykalna" brązowa brama też nie będzie najlepiej wyglądać. Trochę bieganiny w poszukiwaniu satynowego panelu i jest! Po pierwsze, nie opierać roweru, bo będzie widać każde wgniecenie, po drugie: kto wymyślił czarną klamkę do białej bramy? Jeśli nie liczyć zeżartych przez koty śniadaniowych parówek i słodkich bułek z plackiem sera po środku, które monterzy zostawili w otwartym samochodzie instalacja tej skomplikowanej konstrukcji przebiega wyjątkowo nieskomplikowanie. 3 godziny i brama jeździ! Koniec więc z mysimi harcami po garażu, w którym - jak już wspomniano jakiś czas temu - nieznany sprawca zszatkował zębami kartony od płytek ceramicznych. I pytam: gdzie WTEDY były koty!? Zapewne pożerały śniadanie innej ekipy! Co więcej, robiły to już wcześniej pozbawiając śniadania również murarzy, którzy latem w dobrej wierze ostawiali wiktuały na stoliku w rekreacyjnej części ogrodu. Lokalna kociarnia w sezon zimowy wchodzi więc z tęgim zasobem tkanki tłuszczowej. *** Udało się wyperswadować niektórym "rustykalny dąb" na wszystkim, co kiedyś robiło się z drewna, a teraz z plastiku, czy aluminium - ciekawe, kiedy podupadła kultura architektoniczna podłapie, że domek w lesie nie musi przypominać chatki babci, do której Czerwony Kapturek zasuwał z winem, a leśniczy z odsieczą. Łotysze już to wiedzą.
To zacne osiedle Taureni powstało w lesie i to na dodatek nad jeziorem... Okazuje się, że naturę i współczesną architekturę da się pogodzić. ...za 400 000 euro pod klucz. O Syzyfie! Ten tylko Cię zrozumie, kto budował... Ile razy nie sprzątałby człowiek, ile by nie wymiatał z kątów, odskrobywał, odkurzał, wydmuchiwał zawsze przyjdzie ktoś, kto zniweczy cały trud. Wyglancowane wcześniej wnętrze Bażanta po inwazji instalatorów wygląda jak Sarajewo po oblężeniu, a po wstawieniu do środka sprzętu będącego na wyposażeniu tynkarzy wnętrze przywodzi na myśl scenografię z filmu Wall.e. Rzeczywistość ukrasza jedynie doskonałe dzieło stolarza.
Inwestorska duma. Wymuskane i wygłaskane. Na przekór chińskiej tandecie. Drzwi! Normalne, jak rosół na kościach, czy grzybowa z grzankami. Dla niektórych może wrota, jak wrota, dziwne tylko, że wszyscy z lubością je gładzą wzdychając co nieco pod nosem. Drżyj inspektorze, co to inspektorujesz, czy spoina między cegłami jest zgodna z miejscowym planem zagospodarowania. Gdyby więcej było takich karnych uczniów, jak manager projektu, inspektorzy zostaliby zredukowani w ramach bezrobocia strukturalnego. Chcieliście dach dwuspadowy, bez udziwnień – proszę! Macie! A na dodatek dostajecie drzwi jeszcze bardziej takie, jak trzeba... Inspektorujcie sobie, inspektorujcie... Podkreślając powagę swoich przemyśleń manager projektu uważa jednak, że drzwi o wiele zacniej prezentować się będą dopiero w zestawieniu z płycinowymi okiennicami. A ponieważ same drzwi są raczej wąskie, dopiero opaska wokół nich (np. naturalny kamień) zharmonizuje je z szerokością okien. Wbrew wszelkiej logice zamontowane są "zapraszająco" w licu ściany wewnętrznej. Oznacza to tyle, że zabierają miejsce we wiatrołapie i łatwiej jest je "wystawić z kopa". Nic to. Przynajmniej swoim zacnym umiejscowieniem napominać będą południowoeuropejskie hacjendy.
Początkowa faza skrętu kiszek, czyli połączenie kotła gazowego z rozdzielaczem pod schodami.
Nisko trzeba upaść, by zamontować oczyszczalnię ścieków i otrzymać odpowiednie nachylenie rury ściekowej. Okazuje się, że środkowa Polska w cale nie jest tak płaska, jak brzuch Shoko Nakamury.
Model, który manager projektu jednym ruchem wykreślił z SBRów godnych Bażanta już rok temu, powrócił na fali zdrowego rozsądku. Jeśli w czasach Cesarstwa Rzymskiego to my byliśmy barbarzyńcami, czy też wandalami... Zwał, jak zwał, to co powiedzieć o ekipach instalatorskich. Mając na względzie swe wrażliwe serce manager projektu rzucił więc rurowo-kablowym majstrom projekt na stół i wybył, żeby jak najmniej napawać się kalaniem ścian Bażanta młotkiem i meselkiem. I na cholerę to było budować...? Zanim jednak do instalacji doszło, z wora wyszło szydło. Jak nie mierzyć bażancia kuchnia nadaje się jedynie do zabudowy indywidualnej. Przy standardowych meblach zawsze powstanie jakaś szpara, co więcej, taka na przykład IKEA automatycznie odrzuca zlew pod oknem. Raz, bo się chlapie okno, dwa, bateria od zlewu blokować będzie otwarcie okna. Wniosek więc taki, że nie kobieta wstawiała te meble do projektu, a architektoniczny automat, któremu jest wszystko jedno, czy trzeba będzie myć zachlapane okna zlewowymi specyfikami, czy też nie. Gość 29.11.2011, 11:27
Tytuł: Umywalka pod oknem
Z baterią pod oknem chyba można poradzić sobie tak: http://img855.imageshack.us/img855/1490/periscopeschrombateria.jpg lub http://img684.imageshack.us/img684/4418/z9858688x.jpg A co do zachlapań, to owszem mogą się zdarzyć, ale na szczęście są zmywarki:-) Pozdrawiam 01.12.2011, 08:15
Tytuł: *
Biorąc pod uwagę zamieszanie wokół Jana Niezbędnego, chyba rzeczywiście zbojkotuję zlewozmywak na rzecz zmywarki! (http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,10678892,Brudne_zagranie_Jana_Niezbednego__Nie_sprzatnie_dworca.html) witkacjus 01.12.2011, 20:23
Tytuł: bateria
zlew pod oknem to żaden problem przy oknie dwuskrzydłowym. Wystarczy \"wycelować\" baterią idealnie w środek okna i otwiera się jak ta lala. oczywiście jeśli to nie będzie bateria z dwoma wielkimi kurkami, szeroka na pół metra :) Urynalia 2011 w pełni, po strychu niesie się nęcący wszystkie okoliczne mruczki aromat wełny mineralnej, a układaczom kabli krzepnie z zimna pod nosem. Manager projektu zafundował im otwarte 24h na dobę okno, nieco już zmęczony tą la parfumerie parisienne, która okazuje się nawet myszom nie straszna, wszak te - wtargnąwszy do otwartych pomieszczeń - zżarły kartony z gresem (gres zostawiły). Ciągnie więc po łydkach, ale zrzuciwszy to na karb korporacyjnej dyscypliny w pracy podziwiamy zwisające u sufitu świńskie ogony.
"Kablowcy" trzymają się projektu sumiennie, dokładając gdzieniegdzie po gniazdu czy włączniku, ale na wyraźne życzenie managera. Pod nosem zachodzą jednak w głowę, po jakiego grzyba było projektować tak rozbudowany system bezpieczników do tak prostej instalacji. Wprowadzą więc korekty.
Czego jednak manager projektu zrozumieć nie może, to konstrukcja umysłowa wszelkich majstrów, którym ich własny mózg - i to wszystkim, jak jeden mąż - podpowiada, by do wszystkiego używać paczek ze styropianem... Do siedzenia, do stania, do podpierania... Trach! Łamie się płytę na pół, by posadzić zad na ciepłym. Panowie! Jedna paczka pięć dych stoi, a przez rok budowy wydeptaliście i wysiedzieliście ich już ze dwie! A żeby dosięgnąć sufitu korzysta się z drabiny, a nie ze sterty styropianu! *** Będąc wcześniej upomniany przez głównego wykonawcę, by nie izolować dachu przez wzgląd na hektolitry wody zalegające w przyszłym tynku i wylewkach manager projektu zdecydował się na deficyt ciepła. Ku jego zaskoczeniu nawiedzający Bażanta tynkarz zakręcił nosem słysząc, że pod dachem jeszcze hula wiatr. I
Drzwi „epokowo” muszą się zgadzać z profilowanymi krokwiami, stąd decyzja, by zajął się nimi wysocekwalifikowany stolarz. Problemem okazały się jednak znaki czasu, które swoje piętno odcisnęły też na Bażancie. Drzwi sprzed 150 lat były niższe i szersze, przez to bardziej proporcjonalne były szerokości płycin i ramy. Współczesne są wyższe a węższe... Na deser kontynuacja tematu „Skąd my go znamy”? Brak proporcji, chęć załadowania w jeden projekt wszystkiego czym sztuka architektoniczna dysponuje i mamy... Garfilda! Nie ma się co dziwić, że w nazwie wełny izolacyjnej Ursa pada słowo 'uralita', wszak człek nie widząc jej, pierwej ma wrażenie, że sto kotów się zsikało. Urologiczne skojarzenia doskwierają niestety i przy innych Rockwoolach, Saint-Gobainach czy Isoverach. Zaparło więc dech managerowi projektu - ten rychło chciał zaizolować połaci dachowe, bo ciągnie już nieco po łydkach, a tu! Okoń! Okoń - główny wykonawca, który stanąwszy okoniem stwierdził, że nie będzie izolowania dachu, zanim nie wyschną tynki i wylewki. Chatę trza pierwej odparować, a potem izolować, bowiem efektem zawilgocenia wełny jest wrażenie obecności nie stu, a całej armii kotów z zapaleniem pęcherza! Instalatorzy do pracy włożą kalesony, a ów zaiste urynałem pachnący zrolowany wytwór zhańbi tymczasem swoją obecnością świeżo opatrzony podłogą strych!
Strych, jak kawalerka. Szeroki na metrów ponad 4, długi na 10, a wysoki na 2 i pół. *** Zejdźmy więc na ziemię... Nie, nie... To nie jest tak, że mierzymy sobie ściany wzdłuż i w szerz, a potem od obliczonej ilości metrów odejmujemy "światło" okien i z otrzymanej powierzchni wyliczamy koszt montażu izolacji pionowej, siatek, klejów, tynków. Ten i ów spec od stawiania placków z kleju na styropianie mierzy chałupę en bloc i nie odliczając niczego wystawia rachunek! Co najwyżej - i to po negocjacjach - łaskawie odliczy te otwory, których powierzchnia przekracza 3m kw. Dlaczego tak? "A no panie obróbki wokół okien!". A cóż to ma wspólnego z szybą!? A no nic! W ten sposób tej dziwnej branży - w której dwa tysiące zarabia się w tydzień - wpadają dodatkowe stówki za... nieoklejoną wszak szybę. - Ale panie! Tak liczą wszyscy. No wie pan... Ja też bym wolał kłaść styropian tylko na płaskim... I tu manager projektu podniósłszy brwi wyraził swoje głębokie zdziwienie, a przez myśl przeszło mu, że też chciałby we własnej pracy robić wyłącznie to, co sprawia mu największą przyjemność, a na resztę wystawiać fakturę extra.
Półprodukt w bielach... i produkt w szarościach. Słup podtrzymujący strop (1) obłożony dwunastką wygląda, jak noga słonia, dlatego zastosowano "po piątce" na stronę. Strop (2) izolowany jest dwiema warstwami dwunastki, tak, by powstałą tam wnękę wyrównać z wieńcem. ***
Bażant nęci... Przejawia się to w postaci wystających znad bramy i żywopłotów głów, które próbują dojrzeć coś więcej, niż tylko stromą połać dachu. Zdarzają się też wycieczki i westchnienia zachwytu,ale też zawiedzenia. Można powiedzieć, że im recenzent ma więcej w domu przeczytanej literatury, tym bliżej mu do zrozumienia idei Bażanta. Im mniej się otrzaskał w klasyce, tym ocena niższa. Taki skromniej oczytany zwiedzający jest jednak niezwykle cenny dla inwestora. Żadnej w nim kurtuazji, udawanej uprzejmości. Nic tylko fenomenalny obraz wczesnego rozwoju... Spacerując po surowej wylewce w białych kozaczkach zwróci uwagę na to, czego inwestor nie zoczył przez rok trwania budowy! Precyzyjnie przemierzy ściany podmalowanym okiem i rzeknie: - Łeee... Taki salon... Nawet nie ma gdzie plazmy powiesić! *** Niezwykła to umiejętność: na oko zrobić pomiar i to na dodatek w calach! Owe zdarzenie manager projektu skwitował krótkim "A pies ci...", wszak "głęboko" poczuł się urażon taką oceną swojego dzieła! Co więcej: przecie sam zdecydował o lekkim skróceniu ściany, przy której architekt zaplanowała ustawienie kineskopowego kloca! Wszakże chce postawić tam po prostu un vieux meuble en bois, a nie z wiórów jakichś tam. A tu... Bażant bez plazmy! Plazmy, którą trza mieć, by nie stracić w oczach Paryżów Hiltonów, pustaków, czy innych Rusałek... - ten mnie rusał, tamten rusał. Miast na plazmę, manager projektu szarpnął się na futro. Nie Bażant obrasta w pióra Ocieplenie tegoż drobiu, to jakieś 10 tys. mniej w budżecie inwestycyjnym. Niby to koniec sezonu budowlanego, niby już kielnie, szpachelki, grzebienie można upychać po kątach... Ale nie... Managerski nos planerów w fabrykach dmuchających ten biały szmelc jest czujny, jak u szakala. Im chłodniej na zewnątrz - tym ceny izolatorów windują z tygodnia na tydzień. Składy budowlane strzygą więc inwestorów ile wlezie, ale ku uciesze tych drugich z pomocą przychodzą o dziwo drogie zazwyczaj markety! Różnica w cenie paczki styropianu sięga nawet ponad 10zł, co przy setce paczek, które łyknie Bażant daje przyzwoie oszczędności.
ARCHIWUM WPISÓW» 2014 listopad
» 2014 luty » 2013 marzec » 2012 listopad » 2012 maj » 2012 kwiecień » 2012 marzec » 2012 luty » 2012 styczeń » 2011 grudzień » 2011 listopad » 2011 październik » 2011 wrzesień » 2011 sierpień » 2011 lipiec » 2011 czerwiec » 2011 maj » 2011 kwiecień » 2011 marzec » 2011 luty » 2011 styczeń » 2010 grudzień » 2010 listopad |
Serwis mattis.mojdomdlaciebie.pl korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika (w szczególności z wykorzystaniem plików cookies). Zgoda wyrażona na korzystanie z tych technologii przez mattis.mojdomdlaciebie.pl lub podmioty trzecie w celach związanych ze świadczeniem usług drogą elektroniczną może w każdym momencie zostać zmodyfikowana lub odwołana w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka dotycząca cookies