autor:
nazwa/adres bloga:
data utworzenia:
2010-07-19
blog czytało: 503136
wpisów: 61
komentarzy: 123
budynek:
wolnostojący, piętrowy bez piwnicy
technologia
technologia murowana pustaki ceramiczne
miejsce budowy:
aglomeracja łódzka
opis:
odbicie lustrzane
|
|
I kto za to zapłaci, kto pocieszy, do serca przygarnie i skończy Bażanta na czas! A no nikt. Kurtyna w dół, państwu juz podziękujemy, zwrot za bilety w kasie... Dostawca i producent dachówki zawalili po całej linii i opóźnili budowę mniej więcej o miesiąc, dlatego beskidzka ekipa dekarsko-ciesielska zwinęła się do żon, matek i dzieci. A niech sobie wypoczną, skoro prestiżowy (ulubione słowo handlowców i lokalnej administracji) dostawca dachówki nie może dogodzić klientowi. Ponoć najwięcej zielonych świateł jest na drodze do piekła, dlatego dach leży niewykończony, wysokopienni odpoczywają, a manager oczekuje tęgiego zadośćuczynienia za straty, do których ciężko się komukolwiek poczuć. Adwokat broniący dostawcy z pewnością zwaliłby wszystko na piękną jesień tego lata, wszak ta blokuje też izolację stropodachu na garażu. Leży sobie biedaczyna mokry, jak ten morświn. Nie można też uszczelnić kominów przy dachówce - ta też mokra od mrzawki, więc taśma izolacyjna odpadłaby w mig! Cudowne lato (Der Tagesspiegel) "Lipcopad", całe szczęście się kończy - wyglądając pogodnego sierpnia i przedstawiciela regionalnego Creatona, który wytłumaczy firmę z całego zamiesznia, pod więźbą wspięły się ścianki działowe.
1. Z lewej wejście do sypialni i dalej wejście do garderoby. Z prawej wejście do łazienki. Czy w tym domu straszy? 2. Perspektywa z sypialni na pokoje dziecięce. Tam dopiero będzie straszyć... Po przeprowadzce. Zarys ścian działowych parteru. "Papierowe" ścianki, jakie oryginalnie przewiduje projekt zostały zastąpione sciankami z lekkich bloczków znanej firmy "pisanej" czarnym na żółtym. Jako że nie są jednak tak lekkie, jak g-k, postawione zostały na stalowych wzmocnieniach, które rozkładają siłę nacisku na więcej niż jedną belkę stropową. Oczywiście dotyczy to tych miejsc, gdzie nie stoją na podciągach. *** Jęknie ktoś, że manager projektu ma kompleks jakiś i znów wieżdża na zacnych urzędników. Nie, nie! Tym razem nie chodzi o to by urazić dumę panów w zarękawkach i pań w żabotach. Manager zastanawia się tylko, jak w biurokracji Najjaśniejszej Rzeczpospolitej odnaleźliby się członkowie Walter Segal Self-build Trust. Co więcej, czy jakiekolwiek założenie Segala można byłoby zrealizować w polskiej przestrzeni? Osiedle i dom wg. idei Waltera Segala w Cambridge. Tego typu architekturę manager widziałby co najwyżej na terenie ogródków działkowych "Stokrotka", a jako element z natury wrogi kolektywizmowi, nie wyobraża sobie budowania na zasadzie "samopomocy/komuny". Sama idea jest jednak o tyle ciekawa, że w realiach brytyjskich jest do zrealizowania - w realiach polskich... Hmmm... Byłoby chyba trudno. Raz, że architektura nie TA (brak kolumienek), dwa: kwestie formalno-biurokratyczne, trzy: panie ze starostwa miałyby wielki kłopot ze zrozumieniem, o co petentointruzowi chodzi. Poza tym, jak to opisać w drukach!? Zainteresowanych zjawiskiem odsyłam do życiorysu Waltera Segala, a także tutaj: http://web.mac.com/mice/iWeb/TheMeetingRoom/Home.html i tutaj: http://api.ning.com/files/SiN-IfESrTDzWA7ESktnyxv*zqlYLN4scz31NVENQqihhDv9nNxTZ1OXoTFTDZaHEx1L6Zl*AH-DeqL5uBbpsoSNWy35mujQ/200405SEGAL.pdf Jeśli ktoś spytałby co kosztowało najwięcej przy budowie Bażanta, manager projektu odpowiedziałby, że chyba gwoździe do zmontowania więźby pod karpiówkę. Jeśli pytanie dotyczyłoby firmy, którą odradza, to powie, że zwalnia cały dział dystrybucji producenta dachówki, który dwukrotnie złamał świętą zasadę dekarstwa, że materiał na dach musi być z jednego źródła, z tego samego wypału, z tej samej gliny itd.
Z lewej: OK; z prawej: widoczne miejsce na przechowywanie palca między dachówkami. Układanie dachu ślimaczy się niczym "Moda na sukces". Manager projektu śmie twierdzić, że jak nic Helmuty czyszczą magazyny z zalegających odpadów i szukają frajera, który nic nie zauważy. W jednym transporcie wysyłają dachówki startowe dwóch grubości. Prawe 5/4 z 2010 roku - grubsze, lewe 5/4 z 2011 cieńsze, czyli takie, jak być powinny, by "zgrać się" z dachówką podstawową. Tylko patrzeć kiedy managera krew doszczętnie zaleje i sam uda się do Bawarii by pomścić zastoje na budowie, a przy okazji i rok 1939. Kolejne zamówienie, kolejny tydzień czekania na jego realizację, czas leci... Dziękuję ci Creatonie! *** Kierownik budowy zwany "piśmiennym" stanął okoniem i niestety na tej budowie komin dymowy z postawionych na sobie prefabrykowanych pustaków nie przeszedł! Jako że wzorem innych budów manager projektu zrezygnował z okładania go cegłą, co miałoby komin usztywnić, sprawa obiła się o niezależnego konstruktora, który delikatnie stwierdził, że on by nie polecał pozostawienia owego "tłuściocha" w takim stanie, gdyż grozi to... I tu wymienił wszystkie "przeciw". Nie przekonało go również to, że inni w Bażancie tak budowali - "Ja bym tak nie zaprojektował i nie polecam" - rzekł i oddał temat do przemyśleń i decyzji samego managera projektu. Ten zaś dodatkowo zindoktrynowany przez "piśmiennego", który powołując się na stan rodzinny managera i niebezpieczeństwo, jakie niesie taki komin, wydał dyspozycje. Mimo zapewnień wykonawcy, że komin tak zbudowany ustoi przy największym nawet wietrze, "piśmienna" instancja nakazał usztywnić go stalą - od góry do dołu, a potem powyżej dachu dodatkowo ocieplić styropianem, wszak to teraz norma. Żona uczciwa ozdoba mężowi i najpewniejsza podpora domowi... Men make houses but women make homes - mężczyźni budują domy, kobiety je tworzą i co gorsza, próbują czasem angażować w to mężczyzn, którym najczęściej jest wszystko jedno, czy szafy bedą otwierać się wschód-zachód, czy północ-południe. Kombinuje natomiast taki mężczyzna, jak tu zbudować "to to" i pozostawić kobiecie taki budżet, by szerokim gestem mogła kłaść "marmuren und glazuren", a nie "dykta und tekturen". Kolejny telefon od wykonawcy w sprawie gwoździ czy wkrętów szybkiego montażu za stówkę podnosi więc managerowi projektu ciśnienie, wszak odnosi on wrażenie, że cały ów Bażant trzyma się dzięki dziesiątkom kilogramów drobiazgów z lokalnego 'geesu'. Wracający z pracy panowie z GS zaczynają się już nawet kłaniać managerowi w pas, a przy kolejnym zamówieniu, po śrubce i podkładce bezbłędnie rozpoznają, na jakim etapie jest budowa. Mimo takich przymiotów lokalnego handlu beskidzcy wysokopienni i tak twierdzą, że centralnopolskie GS to dziesiąta liga. W Suchej to jest skład! Wracając jednak do wspomnianych "marmuren", manager projektu zdziwił się zoczywszy kominy. Wybrawszy wcześniej marmuropodobny tynk mozaikowy do ich otynkowania oczekiwał równie marmurowego efektu. Efekt ma raczej... murowany. Z bliska, to nic innego, jak najprawdziwszy marmur... Dominanta zacnych bieli złamanych inspirującą szarością, z nutą intrygującej czerni... Z daleka - szara plama. Próbniki tynków należy więc oglądać z jakichś 10 metrów - dopiero wtedy dojrzy się właściwy kolor. Manager projektu zadumał się nad efektem i pogodziwszy się z nim pomyślał, że Władysław Strzemiński byłby usatysfakcjonowany kominami. Toż to unizm w bardzo czystej formie. A skoro o sztuce, to budowa inspiruje do przeróżnych przemyśleń i spostrzeżeń. Wystarczy wyjąć kilka bloczków z paczki, by zrobić sobie "kompozycję architektoniczną" własnie à la Strzemiński. Gdyby tylko chciało to coś kupić jeszcze jakieś muzeum sztuki nowoczesnej, nawet to warszawskie, które nie może powstać z kolan, bo nie ma eksponatów... - kupiłbym z honorarium worek stiuku i zrobił sztukaterię roślinną, ku uciesze zawiedzionych skromnością moich zamierzeń inwestorskich! Ale przjdźmy do spraw budowlanych, a właściwie od sztuki do erotyki: Tak wyglądają "ulepszone" kominki wentylacyjne. Przykrywająca je dachówka została odpowiednio przycięta szlifierka kątową, a potem wklejoną, by okalać rurę wentylacyjną, a nie być ordynarnie obciętą pod kątem prostym. Cztery godziny pracy, twarz wykonawcy w kolorze twarzy Siouxa, ale tak oto 10 natartych ochrą masajskich piersi przyozdobi wkrótce dach Bażanta. Nie chcąc mieć jednak na karku Magdaleny Środy, czy innej Szczuki Kazimiery darujemy sobie zamieszczanie fotografii, która wprost obrazowałaby porównanie do przymiotów ponętnych Kenijek. Socjalizm to ustrój, który walczy z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju, mawiał Kisiel, nieświadom tego, że system z takim mozołem budowany "za jego czasów" szczyt swojego rozwoju w Najjaśniejszej osiągnie na początku XXI wieku. Im sumienniej wczytuję się w porady Muratora dotyczące przepisów prawnych dotyczących budownictwa jednorodzinnego, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że demon absurdu osiąga właśnie swój szczyt. Zmierzamy do budowlano-architektonicznego totalitaryzmu, choć nie tak dawno koalicja obiecywała nam pewną liberalizację! Nie musimy już myśleć, patrzeć, słuchać, refleksję możemy wrzucić na szafę - wszystko mamy wyregulowane literą prawa i ciężko sobie wyobrazić, że zrobili to ludzie ludziom. Co najgorsze, większość uwierzyła, że tak właśnie ma być. Ponoć funkcja obywatela i żołnierza jest nierozłączna, o czym przekonywał sam praktyk faszyzmu, Benito Mussolini, ale zdaje się, że walka z urzędniczym totalitaryzmem ma mikre szanse na zwycięstwo, bo jak wspomniałem, przeciętny obywatel jest święcie przekonany, że to "dla wspólnego dobra". Quasiochrona, jaką funduje nam prawo to nie jakieś tam resztki dnia, które jako ta Adela od Bruna Schulza można zlikwidować. Przepisy budowlane to doskonale funkcjonujący zamordyzm, od którego KGB mogłoby się uczyć. O boski Orwellu! Toż to Ty wieściłeś "zabiurkową" teokrację, w której kasty rządzące przypisują sobie boską nieomylność. A że nie łatwo o twórczość na gruncie gromadności stąd architektura taka, a nie inna i jakoś ciężko znaleźć między Odrą a Bugiem miejsce, w którym pod każdym względem idealnie by się mieszkało. Vide: http://expatdirectory.telegraph.co.uk/bestplacestolive/. Dlatego - wracając do lektury lipcowego Muratora - z nostalgią patrzę na ten piękny dom z okładki, który jest niedoczekaniem w większości gmin w Polsce z powodu miejscowego planu, napisanego przez starszego referenta. Swoją drogą, ciekawe, czy do miejscowych planów wpisują też ganki z kolumienkami lanymi z betonu do kartonowej tutki z castoramy, czy innego obi? Gdyby tak jeszcze jednym dekretem nadzoru, starostwa, czy innego psia ich mać inspektora deszcz dało się odesłać znad placów budów, to może łyknąłbym te urzędnicze dobroci, wszak moi beskidzcy "wysokopienni" dachu skończyć nie mogą właśnie z powodu deszczu... Główny wykonawca też czeka, bo jak tu kominy tynkować skoro leje?
Ostateczny wygląd daszku nad wejściem po "ubraniu" w dachówkę. Manager projektu ostatecznie dokonał ustaleń z firmą handlową dostarczającą dachówkę. Z powodu źle przygotowanego zamówienia na budowę dotarło ok. 60 proc. właściwego materiału. Reszta nie dojechała, albo dojechało nie to, co potrzeba. Inwentaryzacja trwała długo - "niespodzianki" wychodziły przy otwieraniu kolejnych palet. Manager ma więc miesięczna obsuwę w czasie bo brakujacy materiał przyjedzie w drugiej połowie lipca!!! Czy firma handlowa planuje zadośćuczynienie? Jak dotąd nie zdradziła swoich planów.
Z tego dachu manager projektu jest po prostu dumny.
Niektóre detale podejrzano w zabytkowych chatach saksońskich osadników w centralnej Polsce.
Jesienią straszy lipiec Materiał Creatona zaskoczył dekarza. Pod względem jakości na plus, bod względem "pomyślunku" na minus. Po pierwsze brak w ofercie długiej dachówki okapowej, o której wspominano wcześniej, po drugie, zbyt szerokie dachówki startowe/krawędziowe 5/4 w stosunku do przykrywajacych je dachówek 3/4. Wykonawca zdecydował więc, że każdą z osobna przycinać będzie na taki wymiar, by dobrze przylegały do siebie na wszystkich płaszczyznach. Jak twierdzi przedstawiciel regionalny, tak już w Creatonie jest i inni dekarze "jakoś sobie z tym radzą".
1. Dachówka 3/4, 2. Dachówka 5/4 do przycięcia, 3. Przycięta krawędź...
...i sterty "ołówków". Lachowice rodzą idealistów, dlatego mistrzowi nie dało się też wcisnąć, że kominek wentylacyjny ma leżeć tak, jak chce tego producent dachówki, czyli byle jak. Firma ucina dachówkę leżącą powyżej kominka pod kątem prostym i... i... I...?! I wystaje sobie z dachu takie coś. Poszukujemy więc otwornicy do ceramiki fi130, żeby pokazać, że można lepiej, czyli wpuścić kominek przez otwór, a nie oberżnąć i pójść dalej. Teflon zlazł z patelni i po woli wychodzi, że niemiecka dokładność, to już tylko mit. witkacjus 15.07.2011, 09:51
Tytuł: daszek po raz wtóry
Panocku! Oba są cudne (dach i daszek). I czytałem, że okiennice się szykują. Wreszcie jakiś Inwestor z zasobnym portfelem zabrał się za Bażanta :) A co do urzędów wszelakich złych przygód. Trzeba przeżyć i zapomnieć. U mnie największym przedsięwzięciem prawno-logistyczno-budowlanym był tzw. zjazd do drogi gminnej (ca. 12 m2). O stanie tego, co dumnie nazywa się drogą gminną nie wspomnę. Wytrwałości życzę. A kiedy Inwestor zaplanował zasiedlanie? 15.07.2011, 16:43
Tytuł: Zdyscyplinowani ;-)
Nie chodzi o pieniądze, a o estetykę. Ponieważ w kasie zaczyna hulać wiatr oszczędzamy na quasistiukach, nibytrawertynach i kafelkach po 200zł za metr, ale nie na zewnętrznym wyglądzie budynku. Robimy więc zupełnie odwrotnie, aniżeli większość naszych zacnych rodaków, którzy ściany w przedpokoju gładzić będą irchą, ale na zewnątrz tynku nie zrobią. Nasz szanowny mistrz ciesielski pracuje (myśli!) właśnie nad projektem okiennic, ale też drzwi, ponieważ to, co uczynił z naszymi krokwiami i szczytami dachu zmusza nas do ogromnej dyscypliny estetycznej. Nie możemy więc kupić w markecie jakichś pancernych wrót - musimy zrobić takie, by pasowały do reszty Bażanta i nie gryzły w oko. A co do teraminu wprowadzki to... Hmmm... Ja wprowadzam się na Boże Narodzenie, nawet jeśli niektórzy mówią, że i przed Wielkanocą nie dam rady. 15.07.2011, 23:47
Tytuł: dach
Dach wyszedł pięknie! Ja też na swój-Jasiowy napatrzyć się nie mogę, bo jest dokładnie taki, jaki sobie wymyśliłam. Co do prawnych absurdów, to jak się ma z nimi do czynienia na codzień, można nawet ... polubić. Inaczej sanatorium w psychiatryku murowane :P Powodzenia w dalszych poczynaniach! Do świąt niedaleko! witkacjus 19.07.2011, 10:15
Tytuł: Środek
"oszczędzamy na quasistiukach, nibytrawertynach i kafelkach po 200zł za metr" Ale czy samoopadające deski sedesowe będą? Przynajmniej one! Nie pozbawiajcież mnie Drogi Inwestorze wiary w ludzi!!! 19.07.2011, 16:34
Tytuł: *
@anka32: Przywiąż 'Jaśka' do drzewa, co by go nie zmyło! Pada, a w Twoich stronach co deszcz, to ktoś "spływa"... @witkacjus: samoopadające deski oczywiście będą, na dodatek podgrzewane, z powtapianymi muszelkami i piaskiem z mórz południowych! Wszystko okraszone subtelnym światłem z taśmy LED i śpiewem skowronków z mp3. ...dla zagłuszenia. 19.07.2011, 22:51
Tytuł: *
A tak już na poważnie, to pojawiła się ostatnio w moim Bażancie pewna białogłowa, która rzuciwszy okiem na ściany z przekąsem stwierdziła: "Łeee tam! I nawet nie ma gdzie plazmy powiesić!". Boszsz...! Nie wiem, jak przeżyje bez tej plazmy! 21.07.2011, 19:40
Tytuł: osuwisko
Spoko Matt, Jaśko stoi na prostym jak w pysk strzelił ! A góry wokół ochronią przed tornadem, co to na nizinach ostatnio hula (mam taką przynajmniej nadzieję). Citro na źródlanej czeka;-) Mac 18.12.2015, 23:21
Tytuł: Dekarz i rzekomy przedstawiciel Creatona
Od kiedy do karpiówki w koronkę stosuje się dachówki szczytowe 3/4 i 5/4 ? do koronki stosuje się szczytowe 1/2 i dachówki wyrównawcze i wtedy na szczycie jest pojedyncza zakładka a tak powstało dziwne podwójne coś na szczycie i w dodatku masa pracy przy przycinaniu. Kto na to pozwolił? Lepiej przyznać się, że ktoś zamówił dodatki pod łuskę a później zadecydowano, że będzie w koronkę i chciano wykorzystać materiał który przyszedł, ale nie zwalajcie na producenta. Dekarz..hmm radził sobie, bo nie miał wyjścia, ale trochę fuszerka z tym szczytem. Noo ale najważniejsze że się inwesterowi podoba... z dachówkami okapowymi nie wiem o co chodzi, są jedne i tyle, trzeba wiedzieć jak zacząć. Przedstawiciel rzekomy albo nowicjusz albo ignorant. Dekarz - może coś tam przy karpiówce robił ale zdaje się , że przeszkolony to on nie był i samouk w dodatku na zasadzie \"chyba to jakoś tak powinno być\".... a przy okazji to rynna robi za płotek przeciwśniegowy że tak wysoko jest zamontowana? do kunsztu dekarstwa mu daleko Cóż ma zrobić manager projektu by nie stracić rozpędu, kiedy w jego cudownym dziecku Bażancie zacznie się codzienna, normalna krzątanina? Niech z jednej strony popatrzy na "Le Cabanon" (1951), który na własne potrzeby zbudował sobie Le Corbusier, z drugiej zaś strony niech rzuci okiem na stertę palet, jaka została mu po budowie. No jak nic - trza znów budować! Trza spiratować Le Corbusiera i podróbę postawić we własnym ogródku! To doskonałe miejsce na grabie, szpadle i taczkę, a Bóg jeden raczy wiedzieć, dlaczego Le Corbusier chciał w czymś takim mieszkać? Tak to developer budowałby co najwyżej na sprzedaż ;-)(http://online.wsj.com/article/SB10001424052702304066504576342021839983868.html?mod=WSJ_hp_us_mostpop_read#project%3DSLIDESHOW08%26s%3DSB10001424052702304066504576347420684708178%26articleTabs%3Dslideshow).
Tymczasem o codziennym spokoju nie ma mowy. Nad Bażantem z trudem powstaje dach, wszak prestiżowy materiał od prestiżowego producenta dojechał mniej więcej w jednej drugiej prestiżowej całości, konstruktor na wszelki wypadek przelicza wytrzymałość prefabrykowanych kominów, a kierownik budowy przeładowuje spluwę na widok wykonawcy murarki. Wykonawca nie jest dłużny i na widok srebrnego audi gotuje procę. Ot! Trafiło na idealistów. Manager projektu stara się trzymać sznyt, choć łysina błyszczy mu od deszczu, który cieślo-dekarzy przegonił do rodzinnych Lachowic. A niech sobie chłopaki pooddychają beskidzkim powietrzem i w końcu uczczą "Piotra i Pawła"... nazwijmy to... higroskopijnie. Przed kilkoma tygodniami pojawiło się pytanie, jak to po podniesieniu Bażanta o ściankę kolankową poradzimy sobie z daszkiem nad wejściem? Otóż nie trzeba było nic radzić. Decyzja managera projektu była krótka. Chcę tak: Przy wydłużonych okapach nie ma sensu jeszcze bardziej wyciągać poza obrys dachu "daszku" nad drzwiami, bo zwisałby dużo za daleko. Dlatego wejście zostało zaakcentowane jedynie uniesieniem o szerokość krokwi na samym jej końcu. Mogę też uspokoić, tych, co martwili się, że lekko podniesiony Bażant będzie "piał" nad okolicą:
Tyle go widać z ogrodu (to czerwone w tle, to membrana). Od frontu będzie podobnie, tak by uśpić ciekawość niedzielnych spacerowiczów, już teraz zaglądających przez pręty w bramie i rozdziawiających gęby na widok karpiówkowego strzelistego dachu. Nawiązania do lokalnej okolicznej estetyki. Z lewej krokwie XIX-wiecznych domków tkaczy, z prawej Bażant (XXIw.). A wracając do Le Corbusiera i 12 metrów kw. powierzchni "Le Cabanon", to na managerze projektu wcale nie robi wrażenia fakt, że na tym kawałku powstawały wybitne "korbuzjerzańskie" dzieła architektury. Sam pamięta, jak jego własny dziadek szalał z rapitografami w 9 metrach blokowej kuchni, ocierając się plecami o babcię, która pod drugą ścianą pichciła w wielkim garze bigos na trzydzieści osób. Nic dziwnego, że obaj panowie mieli kłopoty z sercem. ARCHIWUM WPISÓW» 2014 listopad
» 2014 luty » 2013 marzec » 2012 listopad » 2012 maj » 2012 kwiecień » 2012 marzec » 2012 luty » 2012 styczeń » 2011 grudzień » 2011 listopad » 2011 październik » 2011 wrzesień » 2011 sierpień » 2011 lipiec » 2011 czerwiec » 2011 maj » 2011 kwiecień » 2011 marzec » 2011 luty » 2011 styczeń » 2010 grudzień » 2010 listopad |
Serwis mattis.mojdomdlaciebie.pl korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika (w szczególności z wykorzystaniem plików cookies). Zgoda wyrażona na korzystanie z tych technologii przez mattis.mojdomdlaciebie.pl lub podmioty trzecie w celach związanych ze świadczeniem usług drogą elektroniczną może w każdym momencie zostać zmodyfikowana lub odwołana w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka dotycząca cookies